czwartek, 27 sierpnia 2009

John Grisham: Testament

W ciągu mojego długiego pobytu w sanatorium, udało mi się przeczytać jedynie 1,5 książki. W całości był to właśnie Testament - autorstwa jednego z moich ulubionych thrillerów prawniczych - Johna Grishama.
Ekscentryczny miliarder zmienia swój testament, na który czeka zwariowana i żądna kasy rodzinka i popełnia samobójstwo. Zapis w testamencie okazuje się co najmniej szokujący i oczywiście dzieci-pasożyty i ex-żony-pijawki próbują obalić dokument, który pozbawia ich części 11-miliardowej fortuny. Pozostaje oczywiście odnalezienie właściwej spadkobierczyni, której miejsce jest nieznane, wiadomo jedynie, że jest misjonarką pracującą w dorzeczu Amazonki.
Na wszystkie książki Grishama, której przeczytałam, ta chyba jest najsłabsza. Koniec był prawdziwie zaskakujący, ale poza tym wiało nudą. Wydarzenia były całkowicie przewidywalne, zabrakło też tego, co lubię u Grishama - wyjaśnień zawiłości prawniczych i ujawniania tajemnic prawniczego świata.
Moja ocena 3/10.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz